No i się zaczęło… Chcąc nie chcąc popadliśmy w wir przygotowań wszelakich świątecznych potraw. Poczynając na jajkach faszerowanych , a na babkach wielkanocnych skończywszy. Oczywiście to tylko namiastka tego co przygotowaliśmy pod naczelnym dowództwem P. Magdy i innych wychowawców. Nie myślcie sobie, ze na dwu daniach się skończyło , bo my jak się rozkręcimy to ciężko nas zatrzymać. Oczywiście były i inne pyszności, a zapachy towarzyszące naszym kulinarnym zmaganiom unosiły się wszędzie. Całość jak to zwykle u nas - na wesoło i na luzie . A na koniec gdy spróbowaliśmy wszystkiego po trochu, to tak miło się zrobiło. Każdy odczuł, że parę kilo mu przybyło, ale co tam raz się żyje. Tak czy nie… ?